osskaa osskaa
234
BLOG

Gospodarka dostępności a podatki

osskaa osskaa Gospodarka Obserwuj notkę 3

Nowe formy korzystania z dóbr i usług, polegające na współdzieleniu, lub czasowym użytkowaniu to kolejna gospodarcza rewolucja, która właśnie trwa. Rosnąca popularność takich serwisów jak Uber, BlaBlaCar, Air BNB budzą sprzeciw tradycyjnych branż i zawodów: taksówkarzy, przewoźników, hotelarzy, etc. Ponieważ jednak nośnikiem tej rewolucji jest powszechny internet dostępny w smartfonie, sprawa w zasadzie jest rozstrzygnięta. Dodatkowo z uwagi na rezultat kryzysu finansowego i rosnącą ciągle koncentrację kapitału popularność zyskuje nie posiadanie czegoś na własność, a jedynie użytkowanie, czasowa dostępność, bez konieczności ponoszenia wydatków na zakup. Wydaje się, że ta tendencja będzie się rozszerzać na inne branże, a granicą będzie tylko inwencja przedsiębiorców.

Jak ma jednak do tego podchodzić państwo narodowe, posiadając instrumenty podatkowe dostosowane wyłącznie do gospodarki tradycyjnej? Czy stoi na straconej pozycji? Czy międzynarodowe korporacje np. Uber, Google, FB, i inne definitywnie wygrywają walkę o ucieczkę z przychodami i unikanie podatków? Na razie wygląda na to, że tak, niemniej jednak tak być nie musi.

Państwo natomiast musi stać się innowacyjne również w dziedzinie nakładania danin publicznych, by nie tylko nadążać za zmieniającą się technologią oraz sposobem komunikowania się, sprzedaży, czy szerzej życia gospodarczego, ale stwarzać takie ramy prawne, by reguły gry były w miarę możliwości uodpornione na nowinki technologiczne i pomysłowość przedsiębiorstw, czy wielkich korporacji. Czy to w ogóle jest możliwe? Skoro Google skutecznie ucieka rządowi w Londynie i płaci symboliczne podatki od de facto zmonopolizowanego rynku wyszukiwarek, skoro Uber jest tak amorficzny, że w zasadzie nie można go nigdzie namierzyć pod względem podatkowym. Skoro BlablaCar to tak naprawdę tylko podwożenie samochodem za drobną opłatą, ale nie jest to w żadnej mierze działalność gospodarcza, a użyczanie mieszkań to również niemalże działalność dobroczynna, zresztą tylko okresowa...

Czy rozwiązaniem jest zakaz działalności AirBNB w Berlinie, albo Ubera na Węgrzech? To jest droga donikąd, bo internet jest na tyle mobilnym medium, że administracyjna z nim walka jest z góry skazana na porażkę. Co zatem można zrobić?

Otóż, IMHO należy zmienić całkowicie podejście do spraw podatkowych. Zmienić mentalność, a zaraz potem ociężałość legislacyjną i skarbową. Warto tu zauważyć, że dobrodziejstwo nowej gospodarki zwanej gospodarką dostępności jest jej egalitaryzm, możliwość korzystania z danych dóbr przez szersze grono konsumentów, niż tylko właściciele lub użytkownicy tradycyjni (klienci hoteli, taksówek, etc). Przy czym ta powszechna dostępność sprawia, że nie jesteśmy w stanie stwierdzić dokładnie kto i jak korzysta z tych dóbr, by sprawdzić ile wydał, ile zarobił i ile musi odprowadzić podatku. To jest anachroniczne i niewykonalne zarazem. W takim ujęciu każdy może prowadzić działalność gospodarczą i załóżmy, że ją prowadzi. Dlatego uprośćmy podatki w ten sposób, że zakładamy, że każda osoba, która może coś zrobić, pewnie to zrobi. Prowadzi nas to wprost do Zryczałtowanego Podatku Osobistego, zwanego też Pogłównym. Jesteś, a więc płacisz. Proste w poborze i jasne dla wszystkich. No dobrze, ale przecież nie każdy uzyskuje jakieś dochody. Są ludzie bezdomni, chorzy, a z drugiej strony bajecznie bogaci krezusi. Jak zatem praktycznie ściągnąć sprawiedliwie podatek osobisty? Wystarczy np. powiązać go ze smartfonem, który stał się naszym nieodłącznym towarzyszem życia. Masz telefon, znaczy masz dochody, możesz z niego korzystać, możesz kupować i sprzedawać. W skrócie więc płaci podatek ten, kto ma telefon komórkowy, czyli praktycznie wszyscy. Kto nie ma, to i tak nie płaci podatków. Podobnie z innymi składnikami majątkowymi. Masz nieruchomość czyli masz majątek, z którego możesz korzystać. Nie musisz nam mówić co robisz, znamy wartość nieruchomości, więc pobierzemy od tego niewielki, ale za to powszechny podatek – Kataster.

I tak sytuację można powtarzać – masz samochód, świetnie, możesz na nim zarabiać, więc się podziel. Ostatecznie dojdziemy do tego, że nowa gospodarka, która korzysta z internetu będzie musiała płacić za sam internet oraz za to co się w nim robi. Myślę, że skoro Chiny czy Rosja jest w stanie kontrolować cały internet, to inne kraje też już to umieją robić i mogą to wykorzystać do celów fiskalnych. Naiwnością jest twierdzenie, że internet to oaza anarchii i wolności. Tutaj już też rządzą wielkie korporacjei kontrolują to służby państwowe. Zatem warto rozważyć zryczałtowany podatek przychodowy od zamieszczania treści w internecie. Wówczas taki Facebook, lub Google płaciłby za każdego unikalnego użytkownika, który wyświetla na swoim urządzeniu dany serwis, czyli z niego korzysta. Niech to będzie jakaś setna część grosza za minutę, ale dzięki temu jest to sprawiedliwe, powszechne, łatwe do skontrolowania i proste do rozliczenia. Podobnie za sam fakt korzystania z internetu płaciłby użytkownik za każde urządzenie. Tyle kontentu ile ściągniesz, lub wyślesz, to za tyle musisz zapłacić podatek. Nie ma w tym nic gorszącego, ważne że jest to na tyle mała kwota, żeby nie zniszczyła rynku, ale na tyle powszechna, że miałaby wszelkie cechy podatku. Naliczaniem i ściąganiem zajęliby się operatorzy telefoniczni i internetowi.

Przypominam jeszcze raz, że jednocześnie znika cały PIT. Odpadają koszty rozliczania, dokumentowania przychodów, kosztów, znika cała sztuczna wiedza co jest kosztem uzyskania przychodu, co można odliczyć, jakie są progi, stawki, etc. Płacimy podatki od tego co zużyjemy, wykorzystamy, skonsumujemy.

Podsumowując, nowa gospodarka wymusza nowe zachowania, w tym również podatkowe. Do lamusa powinny przejść wynalazki XX wieku, takie jak podatki dochodowe, a w perspektywie również VAT. Przyszłością będzie opodatkowanie samego medium, jakim jest internet, majątku i aktywów, a także obrotu. Wiedza kto i ile na tym zarabia nie będzie fiskusowi potrzebna, bo i tak nie będzie miał jak jej zdobyć. Kto pierwszy to zrozumie, wygra. 

osskaa
O mnie osskaa

Amatorsko komentuję rzeczywistość polityczną i gospodarczą, staram się wgryzać w mechanizmy i prawdziwe siły, które stoją za figurami pokazującymi się na scenie tej gry. Mieszkałem w Słupsku, zanim to stało się modne, od lat Gdynia...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka